Jak ja się cieszę. Nie dość, że jestem w miejscu, w którym się wychowałam to jest ze mną mój ukochany Irlandczyk. Hm.. Spojrzałam na godzinę. O kurde to już 13:44.
- Niall wstajemy.. - szepnęłam mu na ucho. Ten nic. Obrócił się tylko w drugą stronę. - Nialler!
- Mhm..
- Wstawaj na obiad trzeba zejść.
- Już obiad?! - zdziwił się.
- Tak. U Nas jemy o 14:00 więc mamy 15 minut. - odparłam. Ten wstał jak oparzony. - Mueheh... Dobra ja idę się ubrać. - powiedziałam, złapałam za ubrania i skierowałam się do łazienki. Po odświeżeniu się wróciłam do pokoju i zastałam już gotowego Blondyna. Zeszliśmy na dół i odrazu zaatakował nas przyjemny zapach z kuchni.
- Mmm.. Co tu tak pachnie? - zapytałam przekraczając próg jadalni.
- Barszcz czerwony i krokiety. - odpowiedziała mama. Widziałam jak Niallowi się świeczki zapaliły w oczach. Mimowolnie się zaśmiałam.
- No dobra, dobra. Nie śmiej się tylko siadajcie i jemy. - skwitował tato. Zasiedliśmy do stołu i rozpoczęliśmy jedzenie. Po skończonym posiłku grzecznie podziękowaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi.
- To gdzie mnie porywasz? - spytał gdy wyszliśmy z domu.
- Hm.. Chcesz pozwiedzać miasto czy wolisz abym Ci pokazała moje ulubione miejsca?
- Wolę to drugie. Na zwiedzanie mamy cały tydzień. - uśmiechnął się.
- No to kierunek Krzyki.* - poszliśmy w danym kierunku. Po drodze opowiadałam mu ciekawostki na temat mojego życia tutaj. Po 10 minutach doszliśmy do pewnego budynku.
- Co to za miejsce? - zapytał spoglądając na okolice.
- To nasz pierwszy cel zwiedzania.
- Przecież wszystkie okna i wejścia są zabite deskami. - zdziwił się.
- Choć. - złapałam go za nadgarstek i poszliśmy na tyły budynku. - Tą drabiną się wchodzi na dach. - powiedziałam i zaczęłam się wspinać. Chłopak na początku był zdziwiony, ale po chwili ruszył za mną. Gdy dotarliśmy na górę otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka budynku.
- To było miejsce naszej paczki, a to było moje pomieszczenie. - opowiedziałam chłopakowi i skierowałam się do 2 pokoju na prawo.
- Łaał. Ty to wszystko sama urządzałaś?
- Tak. Pomagali mi Marcin i Maciek. Część męska naszej paczki. Rozstaliśmy się przez ten wyjazd. My z dziewczynami wybrałyśmy Londyn, a chłopaki Nowy Jork. - odparłam. Posiedzieliśmy trochę w tym miejscu i wyszliśmy zwiedzać dalej. Pokazało Niallerowi jeszcze kilka miejsc na tej dzielnicy, aż doszliśmy do placu zabaw.
- Patrz.! - krzyknęłam i pobiegłam na huśtawki. Po chwili dołączył do mnie też mój chłopak. - Zawsze tu przychodziłam tu gdy potrzebowałam samotności. Bawiłam się i wspominałam. Kocham to miejsce. - szeroko się uśmiechnęłam.
- Choć pohuśtam Cię. - zaśmiał się i po chwili unosiłam się to w górę i w dół.
- Czekaj.! Telefon mi dzwoni. - odebrałam połączenie. - Tak mamo?
- Córciu wracajcie już, bo będziemy zaczynać nasz wieczorek. - odparła moja rodzicielka.
- Dobrze to zaraz będziemy. Pa! - zakończyłam połączenie i zeskoczyłam z huśtawki.
- Kto dzwonił? - zapytał mój Irlandczyk.
- Mama kazała wracać. Zaraz zaczynają wieczorek. - powiedziałam i ruszyliśmy z powrotem do domu. Jak tylko przekroczyliśmy próg poszliśmy do salonu. Rodzice wyciągnęli kilka kartonów z przedmiotami, zdjęciami i pamiątkami z dawnych lat. Opowiadaliśmy różne historie. Nialler się dużo dowiedział, a części zwyczajów nie rozumiał.
- Wiesz co Synku mieliśmy z Nią.? - Tato skierował swoje pytanie do Nialla.
- Co broiła? - zapytał śmiejąc się. Ojciec przysiadł się do Nas z albumem.
- Nie raz skakała po drzewach i wracała cała poharatana. Albo raz nawet spadła na pieska koleżanki, któremu nic się nie stało na szczęście. - tu pokazał moje zdjęcia, na których łażę po drzewach.
- Oii przecież nic się nie stało. - odparłam.
- Przecież mogłaś sobie krzywdę zrobić. - powiedział Blondyn.
- Ty się nie martw. Ona tyle już nabroiła, a jeszcze w ogóle nic sobie nie zrobiła. Jak już to skręciła kostkę, albo zwichnęła nadgarstek. Nic więcej. - zaśmiał się ojciec.
- Dobra, dobra koniec tych pogaduszek. - stwierdziłam. Znowu zaczęli opowiadać o moim dzieciństwie. Ja w tym czasie oglądałam zdjęcia.
- Popatrz tutaj byłam na festynie osiedlowym i się wspinałam. - pokazałam na zdjęcie. - A tu przyjechali strażacy i rozłożyli się po czym zaczęli wszystkich lać wodą. - zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Słodko wyglądasz gdy jesteś mokra. - Nialler musnął mój policzek, a ja się zarumieniłam, ale dalej oglądałam zdjęcia.
- Mamo, a mamy jakieś drzewo genealogiczne? - zapytałam z ciekawości.
- Tak na końcu jest z przed dziesięciu lat. Gdzieś powinno być też zeszłoroczne. Zaraz poszukam. - skwitowała i zaczęła szperać w kartonach.
- Patrz to jestem Ja. - pokazałam na małą dziewczynkę, która stoi sobie wśród kwiatów na łące.
- A to kto? - zapytał pokazując na jakiegoś chłopaka.
- Hm.. Wiem tylko, że to mój kuzyn. Ponoć byliśmy nie rozłączni w dzieciństwie. Wiem tyle, że nazywa się tak samo jak nasz Lou. Też Louis.
- Trzymaj córciu. Wszystkie zdjęcia z teraźniejszości są tam gdzie poprzednie. - przerwała nam mama.
- Dobrze dziękuje. - otworzyłam album i zamarłam. Gdy ujrzałam zdjęcie tego samego kuzyna.
- Boże... - szepnęłam. - Gdzie mój telefon? - zapytałam.
- Ale o co chodzi.? - zapytał Horan.
- Dajcie mi mój telefon. - krzyknęłam. Chłopak się trochę przestraszył, ale po chwili podał mi urządzenie do ręki. Wybrałam numer Lou.
- Halo? - usłyszałam głos chłopaka przez słuchawkę.
- Lou! Musisz przyjechać tu do Polski do nas. Natychmiast.! - krzyknęłam.
- Ale o co chodzi? - zapytał.
- Po prostu przyjedź. Proszę to ważne.! Najlepiej jeszcze dzisiaj. Niall po Ciebie przyjedzie na lotnisko. - skwitowałam. Usłyszałam tylko, że się zgadza i rozłączyłam się. Pokazałam i wytłumaczyłam Niallowi o co chodzi.
* Oczami Louisa *
Byłem zdziwiony. O co Jej mogło chodzić. Skoro dzwoniła to nic się Jej nie stało. Niall ma po mnie przyjechać to On też jest cały. Bez namysłu zarezerwowałem bilet do Polski, który miałem dwie godziny później i wysłałem Gośce sms'a z godziną mojego przylotu. Kiedyś odwiedzałem ten kraj. Miałem tam rodzinę, ale urwał się nam kontakt. Tak więc siedziałem w tym samolocie z myślami o co Je może chodzić, ale zmorzył mnie sen.
_________________________________________
Siemka.! Przepraszam, że nie dodałam nic wczoraj, ale chodzę do szkoły, a brat przyjechał na ferie i On zajmuję internet. Postaram się dodać kolejny w jak najszybszym czasie. Jest tylko jeden warunek. Dodam o 5 komentarzach . Tak więc życzę miłego dnia. Kochaam i Pozdraawiam :**
Niallerkowa ♥
Pisz dalej ^^ Kocham ten blog ~M
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jak zwykle :D Czekam na następny ~
OdpowiedzUsuńZajebisty next
OdpowiedzUsuńWow, oj chyba coś czuję że to będzie Louis :)
OdpowiedzUsuń