wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 26 ♥

* Następnego dnia *

Auu... Ale mnie boli głowa. W sumie co się dziwić wczorajsza impreza Liama była świetna. Zaczęłam otwierać powoli oczy i co ujrzałam? Leżę sobie na Louisie, a na mnie Niall. Mhm.. Śmiesznie to wyglada, a gdzie się obudziłam? Oczywiście, że w schowku na miotły. Super ciekawe jak się tu znaleźliśmy? Chciałam się jakoś uwolnić od przestrzeni między nich, ale niestety. Nialler spadł z hukiem na podłogę, tak samo jak ja lądując na Nim.
- Aaaa... Zboczeniec! - krzyknął.
- Zamknij mordę głowa mnie boli. - syknął Lou po czym spojrzał na nas. - Jak chcecie się dymać to proszę Was w pokoju, a nie... Chwila. W sumie gdzie my jesteśmy? - zdziwił się.
- Umm... Wydaję mi się, że w schowku na miotły. - skwitowałam. Ociążale podniosłam się z Blondyna i wraz z chłopakami wyszliśmy z pomieszczenia. Rozglądnęliśmy się po salonie. Istny chaos.!! W sumie widzę, że nie tylko my się dziwnie obudziliśmy. A więc tak : Wczorajszy Jubilat Liam leżał na suszarce na ciuchy, Daria z Hazzą leżeli w pozycji "69", Zayn leżał na brzuchu pod stołem cały obsmarowany bitą śmietaną i z Nutellą w ręku, a za to Natalia leżała na stole z bitą śmietaną w ręku, ale obsmarowana Nutellą. Ci to mieli zabawę. Oh... Na szczęście reszta gości musiała rozejść się wczoraj i została tylko nasza banda Idiotów.
- Jak ich budzimy? - zapytałam chłopaków z niemiłym dla reszty uśmieszkiem.
- Mueheh... No to będzie spisek. - stwierdził Lou. Po chwili do Nas dołączył Nialler z 3 butelkami wody. - Dzięki.
- To może tak... Darię i Hazze przeniesiemy do pokoju i ściągniemy im ubrania wraz z bielizną, a na podłodzę rozwiniemy prezerwatywy. Niech myślą co zbroili.  - zaśmiałam się pod nosem wyobrażając ich miny.
- Dobraaa... Liamowi można powiesić łyżki na suszarce. Żeby wyglądało, że na Nich spał. - ujął Lou.
- Okeii to Natalii i Zaynowi ja dam karę za to, że zmarnowali jedzenie. - zrobił smutną minkę - Hm... Zaynowi nałoży się czepek łysej głowy i zamaluje pudrem brwi tak, żeby wygladało, że ich niema. A Natali można um...
- Wsadźmy wibrator do ręki i go włączmy!!! - krzyknęłam, ale nie zagłośno, żeby nie obudzić lokatorów. Po chwili już wszystko przygotowywaliśmy. Każdy został wyposażony czyż dostosowany do danego kawału.
- Dobra gotowe, a teraz.... START!!! - krzyknęłam ostatnie słowo i puściłam na Fulla muzykę. Każdy natychmiastowo się obudził. Wszyscy byli zdezorientowani.
- Aaaaa.....!!!!!! - usłyszeliśmy krzyk z góry.. Mhm.. Czyli nasza parka się skapnęła swojego wygladu.
- Aaaa!!! - krzyk Liama i nagły huk, który oznaczał, że chłopak spadł z miejsca snu.
- Co ja mam w ręcę?! - krzyk Nati, który była zdziwiona i wkurzona jednocześnie.
- Hahahhahahahah!!!!! - Zayn zaczął się śmiać jak opętany. Natka wyjęła lusterko i pokazała mu jego twarz. - Co się stało z moimi włosami?! I gdzie moje brwi?! - zaczął krzyczeć. Po chwili zszedli do Nas ubrani Harry i Daria.
- Jakbyście widzieli swoje miny. Hahahha... No nie mogę. Muehehhe... - zaczęłam się śmiać, a w moje ślady poszli Lou i Niall. Wszyscy nas zgromili wzrokiem.
- Kto to wymyślił?!!!!!!- wrząsnął Li.
- To tak. Pomysł na wibrator Nati wpadłam ja... - w tym momencie śmiechem wybuchła cała piątka chłopaków na co Nata zrobiła się czerwona jak burak. - Pomysł na Twoje zacne łoże Daddy wpadł Lou.
- Nie żyjesz Marchewko!!! - przerwał mi i chłopcy zaczęli się gonić.
- A kto mi to zrobił? - zapytał Mulat pokazując swoją twarz.
- Nie pieniaj... - zaśmiałam się. Podeszłam do Niego, ściągnęłam czepek i zmyłam puder tak, że wyglądał normalnie. - To Nialler!!!
- Co ja?! - usłyszałam głos Blondyna z kuchni. Ja nie mogę kiedy On tam się znalazł?
- To Jego pomysł na Twój wygląd. - powiedziałam do Zayna i pobiegłam do mojego chłopaka.
- Może stąd uciekniemu? Oni nam nie odpuszczą. - szepnęłam mu na ucho. Kiwnął głową na znak zgody i chcieliśmy się wymknąć ogrodem.
- No udało się. - stwierdził gdy byliśmy już na tarasie. Przechodząć koło basenu z domu wybiegli wszyscy domownicy.
- AAAATAAAK!!!!! - Krzyknęli równocześnie biegnąc z pistoletami na wodę prosto na nas. Spojrzałam na Nialla i zaczęłam się śmiać uciekając w stronę ogródka. Złapałam za jakiś pistolet i też biegałam wraz z nimi. Mieliśmy niezły ubaw. Przez pół dnia ganialiśmy się wariując.
- JEZDĘ KEVINĘ!!! - krzyknęłam i wskoczyłam do basenu.
- SUPERMAAAN!!! - krzyknął Lou i zaraz po mnie wskoczył w te samo miesjce.
- Ahh ta rodzina. - stwierdzili Zayn i Hazza ze śmiechem
- POTEJTOŁ!!! - krzyknął Nialler i dołączył do Nas.
- Mamy kolejnego wariata do kompletu. - skwitowała Daria.
- Nie jestem wariatem. - stwierdził.
- Jesteś, jesteś. - powiedziałam. On obrócił się do mnie dziwnie patrząc. Ja natomiast podeszłam do Niego. -Jesteś, ale Moim ukochanym wariatem. - dodałam słodko się do Niego uśmiechając. Odwzajemnił tym samy do tego łącząc nasze usta w pocałunku. Pod wieczór wróciliśmy do domu dalej się wygłupiając. Po chwili Daria przygotowała z Hazzą kolację. Byli trochę dziwni dziś, ale wiem z jakiego to powodu.
- Heii i jak tam wasza noc? - zapytałam spoglądając na Lou i Nialla kierując zdanie do parki gotującej. Przy okazji zajadałam tosty.
- Yyyy... - jęknęłi obydwoje.
- Hahahahha!!! - wybuchliśmy w trójkę śmiechem.
- Coo? - zdziwiła się reszta wraz z nimi.
- Bo.. Hahah.. To nie tak... Hahah.. - mówiłam przez salwy śmiechu. - Tak naprawdę rano leżeliście w salonie w pozycji "69" I to Ja, Lou i Niall Was przenieśliśmy rozbierając żeby był efekt. - od nowa wpuściłam się w wir głupawki. Podczas posiłku było wiele śmiechu. Nie ma to jak ta kochająca rodzina debili, ale najwspanialszych debili.
- Dobra Ja już idę do pokoju. Dobranoc. - stwierdziłam i wstałam od stołu.
- Już?! - zdziwiły się dziewczyny.
- Tak padam ze zmęczenia do tego jeszcze kac morderca nie ma serce. - skwitowałam i ruszyłam w stronę pokoju. Poszłam do łazienki i odbyłam wieczorną kąpiel. Po odbyciu czynności zauważyłam, że nie wzięłam koszuli. W samej bieliźnie weszłam do pokoju z myślą, że nikogo nie ma, ale na łóżku siedział Horan.
- Mrr... Jesteś piękna. - podszedł do mnie i szepnął na ucho przygryzając Jego płatek. Moje serce zabiło szybciej, a po ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Aw.. Dziękuje, a teraz przepraszam, ale muszę się ubrać. - chciałam złapać za koszulę, ale chłopak mi to uniemożliwił odwracając w Jego stronę.
- I bez ubrania wyglądasz seksownie. - powiedział po czym wpił się w moje usta. Całowaliśmy się namiętnie kierując się w stronę łóżka.



[W tym miejscu była umieszczona scena erotyczna, pisana przez moją koleżankę, ale ze względów prywatnych i autorskich została ona wycofana...]



- Kocham Cię Dobranoc. - powiedział i pocałował mnie.
- Branoc. - odparłam. - Ja też Ciebie kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo. - ostatnie zdanie wypowiedziałam już szeptem. Wtuliłam się w Jego ciepłe ciało i tak odpłynęłam do Krainy Morfeusza.
_______________________________________________________
Tam dam dam.!!! Chcieliście +18 to coś wyskrobała moja koleżanka ;). Liczę, że się podoba bo ja niestety nie mam głowy do takich rzeczy. :D Miałam dobry humor więc rozdział trochę taki wesoły ^^ Ogółem mi się podoba. Zaskoczyliście mnie z tamtym rozdziałem. Widzę, że ktoś czyta <3 Cieszę się. :** Tak więc następny dodam po 10 komentarzach, ale jeśli się nie uda to chociaż 8 co? ;> Liczę na Was, bo mnie to strasznieee motywuje ^^ Tak więc ja będę już kończyć, bo teraz mam pełno obowiązków na głowie. Postaram się dodać kolejny rozdział w najbliższym czasie. Piszcie czy się podoba ^^ KOCHAAM I POZDRAAWIAM :** <3

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 25 ♥

Cała droga minęła nam szybko. Już odkąd wylądowaliśmy czekali na Nas nasi przyjaciele.
- Gosiaa!!!! - krzyknęły dziewczyny wraz z Dylanem i Jakiem, którzy też byli.
- Niall!!! - zawołali chłopacy. Śmiesznie to wyglądało. Po wszystkich powitaniach, które się nadarzyły ruszyliśmy do domu.
- Heii Liasiu!!! - krzyknęłam na całe auto.
- Mhm.. Czego chcesz? - zapytał podnosząc do góry jedną brew.
- Nic, ale mam pytanie. - wytknęłam mu język. - Albo w sumie już nie. Albo hm.. Dobra. Co jutro robisz? - Domyślacie się po co to pytanie? Tak właśnie po to żeby wyciągnąć Liama aby reszta mogła przyszykować dom. Jutro 29. Jego urodziny. Muehehe będzie się działo.
- Miałem zamiar cały dzień spędzić na kanapie. - stwierdził.
- No to Twoje zacne marzenia się rozwiały. Idziesz jutro ze mną na miasto. - skwitowałam.
- No weź... - przeciągnął. Ja tylko zapczeczyłam ruchem głowy. Ten za to tylko westchnął. - A powież mi chociaż co będziemy robić? - zapytał.
- Później Ci powiem. - Nie chciałam mu mówić, bo to miała być też taka moja tajemnica. Droga do domu minęła przyjemnie. Boże jak ja się stęskniłam za tymi Idiotami. Gdy tylko weszliśmy do domu poleciałam do kuchni.
- LODÓWKA!!! - krzyknęłam. - Moja żono jak ja się za Tobą stęskniłam. - Wyciągnęłam z lodówki marchewki, z szafki żelki i do tego zrobiłam górę kanapek. Z tymi oto zapasami skierowałam się do pokoju.

* Oczami Niall *

Wszyscy rzucili się do swoich pokoi tylko ja i Lou zostaliśmy w salonie.
- LODÓWKA!!!! - uslyszeliśmy krzyk Gośki co wywołało u Nas chałwę śmiechu.
- Twoja dziewczyna jest zdrowo powalona - zwrócił się do mnie Louis.
- Jesteście spokrewnieni co się dziwić? - stwierdziłem ze śmiechem.
- Nadal w to nie wierzę. Kto by pomyślał, że takie zwykle dziewczyny, które są naszymi fankami zmienią nasze życie. - powiedział.
- Sam jestem tym mile zaskoczony. Pomyśl gdyby nie Gosia do tej pory byś nie wiedział, że to Twoja kuzynka, a Twoi rodzice nadal byliby pokłóceni z Jej rodziną. Gdyby nie Ona nie miałbyś bratniej duszy. Gdyby nie Ona.. - chciałem dalej wymieniać, ale przerwał mi Lou.
- Wiem to Niall. A wiesz co jest najlepsze co zrobiła? - zapytał. Kiwnąłem przecząco głową. - Nie byłbyś tak cholernie szczęśliwy jeszcze nigdy nie widziałem Ciebie w lepszym humorze niż gdy jesteście razem. Te dziewczyny wniosły w nasze życie miłość i tą, którą darzą chłopaków i tą rodzinną. Szczerze się cieszę, że One są tu razem z Nami. - podsumował. Ja bez słowa wtuliłem się w przyjaciela.
- Kochasz Ją to widać. - dodał czyiś głos za nami. Okazał nim się Liam.
- Nawet nie wiecie jak bardzo. - odparłem.
- To widać. Sam się cieszę, że One są z Nami. Nawet powiem, że Gosia jest dla mnie jak siostra. - powiedział Li.
- Ale szczerze Wam powiem. Jeszcze nigdy nie widziałem tak szalonej i pozytywnie powalonej dziewczyny jaką Ona jest. - zaśmiał się Lou.
- Ahh ta rodzina. - odpowiedział mu tym samym Daddy.
- Dobra, dobra Wy tu sobie gadajcie, a ja idę do mojej dziewczyny. - stwierdziłem i tak jak powiedziałem skierowałem się do pokoju. Tam zastałem Gosię w piżamie oglądającą Americam Pie i zajadającą kanapki.
- Mogę się dosiąść? - zapytałem.
- Ty?! Zawsze! - uśmiechnęła się co zrobiłem też ja. Zanim to zrobiłem wziąłem szybki prysznic i wróciłem do mojej dziewczyny. Zasiadłem koło Niej i do późnia oglądaliśmy filmy przy tym co chwilę wybuchając śmiechem.

* Oczami Gosi, Następnego Dnia *

Leniwie zaczęłam otwierać oczy i co ujżałam? Że leżę na Niallerze, wokół nas pełno jedzenia, a na podłodzę dużo piór z pierzyny. Hm.. Co tu się stało? Ah. Tak mini bitwa na poduszki, które pękły, później rzucaenie się jedzeniem. Bez problemy wstałam i skierowałam się do szafy po coś o ubrania. W ostateczności skierowałam się do łazienki z tym zestawem. Po odświeżeniu się zeszłam na dół gdzie urzędowała już Daria. Przywitałam ją całusem w policzek.
- Co smacznego gotujesz? - zapytałam zaciągając się zapachem.
- Omlety. - stwierdziła.  - I co gdzie zamierzasz iść z Liamem?
- To już moja mała tajemnica. Powiem tyle, że napewno pójdziemy do jakiegoś Disneylandu, a później gdzie nas nogi poniosą. - oznajmiłam i pomogłam Jej w śniadaniu. Po chwili w kuchni zawitali wszyscy i zajadaliśmy się tym co zostało przyrządzone. Po posiłku wraz z Liamem wyszliśmy z domu kierując się ku mojemu celowi.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytał. Ja nic nie odpowiedziałam ponieważ po chwili znaleźliśmy się pod budynkiem. - Studio tatuażu? - zdziwił się.
- Tak. Chciałam sobie zrobić tatuaż, ale bałam się przyjść sama, a Nialla nie poproszę, bo mi zabroni. To jak pójdziesz ze mną? - zrobiłam słodkie oczka.
- No nie wiem. - chciał zaprzeczyć, ale mu nie pozwoliłam.
- Jak pójdziesz to Ci zdradzę gdzie pójdziemy później. - odparłam
- Hm.. No niech będzie siostrzyczko. - skwitował z zaciekawieniem. Weszliśmy do środka i od razu zaczęłam rozmowę z tatuażystą. Zastanawiałam się przez chwilę co sobie zrobić aż w końcu trafiłam na fotel. Z początku się strasznie bałam, ale to minęło gdy złapałam Liama za rękę, a On w tym samym geście chciał dodać mi otuchy. Już po godzinie wyszłam wraz z Liamem z budynku z tatuażem na obojczyku i na karku.
- Dziękuje braciszku! - przytuliłam chłopaka.
- To jak gdzie teraz? - zapytał rozbawiony.
- Do Disneylandu!!! - krzyknęłam na cały regulator i wskoczyłam mu na barana. Niestety to był zły pomysł, bo już po chwili wylądowałam na ziemi co wywołało u chłopaka wybuch śmiechu.
- Tak tak śmiej się idioto. - wytknęłam mu język. On za to pomógł mi wstać.
- Małpa z Ciebie! - oznajmił
- Łosiek! - odgryzłam się.
- Czub! - krzyknął
- Koras! - ciągnęłam dalej. Przez całą drogę się przekomarzaliśmy. W końcu dotarliśmy na miejsce. Wraz z Liamem czas mi miło zleciał. Cała zabawa skończyła się o 17. Czyli mamy jeszcze dwie godziny. Z uśmiechem na ustach skierowaliśmy się do parku. Li poszedł po lody, a ja zadzwoniłam do Nialla.
- Heii Misiek i jak idą przygotowania.? - zapytałam.
- W sumie to wszystko gotowe. Możecie być o 18.
- Dobra to ja kończę, bo Liam idzie. Paa Kocham Cię. - powiedziałam i się rozłączyłam. Wzięłam od chłopaka lody i razem zaczęliśmy rozmowę.  Spojrzałam na zegarek 18:32. Dobra możemy wracać.
- To jak idziemy do domu? - zapytałam
- Jasne. Cały dzień z Tobą spędziłem. - zaśmiał się i skierowaliśmy się do domu. Będąc na czas Liam zaczął otwierać drzwi. Wszedł do środka i nagle rozległ się krzyk.
- NIESPODZIANKA!!!! - krzyknęli wszyscy zgromadzeni. Czyli Reszta 1D, Dziewczyny chłopaków (Dan, El, Daria i Nata). Do tego Andy, Ed Sheeran, Little Mix i kilka innych sław. Li był pozytywnie zaskoczony wszyscy skoczyli na Niego z życzeniami. Na końcu podeszłam Ja z Niallerek.
- No stary Stoo Lat. Tyle przeszedłeś przez życie, ale w końcu trafiłeś na wspaniałych ludzi. Dostałeś dar i dzięki niemu spęłniłeś marzenia. Masz cudowną dziewczynę i wspaniałe życie obecne. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Wspaniałej i kochającej rodziny z Dan oraz cudownego życia wraz z nami przyjaciółmi. - Niall złożył mu życzenia.
- No Nic dodać nic ująć. - wskoczyłam w Jego słowa.
- Dzięki Wam. To naprawdę wspaniałe co zrobiliście. Kocham Was. - przytulił mnie i Niallera po czym poszedł do innych gości. Cała zabawa się rozkręcała. W środku imprezy wyjechał tort, a wszyscy zgromadzeni zaczęli śpiewać 100 lat jubilatowi. Później zaczęły się wyznania.
- Dzięki Wam wszystkim za przybycie. Dziękuje także moim przyjaciołom, którzy to zorganizowali. Bardzo się cieszę, że mam takie osoby, które zawsze mnie wspierają i dzięki, którym mogę spełniać marzenia. Dziękuje Bogu, że dał mi taką piękną i kochaną dziewczynę i najwspanialszych przyjaciół. - zakończył swój monolog, a wszyscy zaczęli bić brawa. Było jeszcze kilka osób, które się udzieliły, ale ja byłam ostatnia.
- Tak jak moi przed mówcy dziękuje za wszystko i życzę naszemu Daddy'iemu wspniałych wrażen, ale też życzę tego Wam wszystkim. Dzięki tym wszystkim przeżyciom zdobyłam najwspanialsze osoby w moim życiu. Chcę się bawić, a czemu? Bo to ostatnie dni wakacji. Tak więc Miłej zabawy ludzie!! - krzyknęłam i z uśmiechem zeszłam z powrotem do przyjaciół i do końca dnia się bawiłam wraz z Niallerem i resztą. Niestety wypiłam tyle, że nawet nie wiem gdzie zasnęłam.
______________________________________________________
Tak wiem ten rozdział jest nudny, ale piszę chociaż to co mi się uda. Miał być +18, ale też do tego głowy nie mam. PRZEPRASZAM. Postaram się częściej dodawać, ale nic nie obiecuje. Ostatnio też mam okropne przeżycia. Wszystko się wali. ;c Ale nie będę was zadręczać. Powiem tyle, że następny rozdział pojawi się po 5 komentarzach. Jeśli tylko go napiszę. Bądźmy dobrej myśli. Tak więc dozobaczenia. <3 Liczę, że jeszcze nie uciekliście :D Kocham i Pozdrawiam :**

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 24 ♥

* Kilka dni później *

Dziś dzień wyjazdu. Lou wraca do Londynu, a My lecimy prosto do Irlandii. Nie powiem strasznie się boję, ale myśl, że moi rodzice też jadą całkowicie podnosi mnie na duchu, a co najważniejsze będzie ze mną ten zwariowany Irlandczyk. Codziennie zakochuje się w Nim od nowa. Nawet nie umiem tego wyrazić słowami. Z rozmyślań wyłonił mnie głos mojej rodzicielki.
- Córciu coś się stało? - zapytała troskliwie.
- Nie. Wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się do Niej.
- To o czym tak gorączkowo rozmyślasz? - znowu padło pytanie z Jej ust.
- Wiesz, myślę że  mam wielkie szczęście. Mam Ciebie, Tatę, wspaniałych przyjaciół i do tego Niall. Czasem myślę co by było gdybym go nie spotkała. - w tej chwili spojrzałam na mojego chłopaka, który śmiał się rozmawiając z moim tatą.
- Ooo córciu. - przytuliła mnie. - Powiem Ci szczerze, że chciałabym żeby Niall był moim Zięciem. Jak byłaś z Damianem to co chwilę coś było nie tak. Mi nie pasował ten chłopak, a Ojcu tym bardziej. Wiesz, że tacie trudno jest się podporządkować, a patrz. - wskazała z powrotem na widok Taty i Nialla, którzy się świetnie dogadują - Nigdy nie był taki przekonany jak do tego Irlandczyka. Mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi. - Nie pomyślałabym, że moja mama da mi takie kazanie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją. Pogadałyśmy jeszcze trochę, ale nagle zasnęłam. Obudziłam się nagle w jakimś łóżku.
- O co tu chodzi? - zdziwiłam się. Wstałam i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Wyszłam z tego pokoju na korytarz, który poprowadził mnie do schodów. Zeszłam po Nich i weszłam do salonu, w którym zastałam moich rodziców, Nialla i jakąś kobietę.
- Dzień Dobry. - powiedziałam niepewnie.
- Ooo nasz śpioszek wstał - zaśmiał się tato. Podeszłam do mojego chłopaka, a On wstał i objął mnie w pasie.
- Gosiu to moja Mama. - przedstawił, a Ona natychmiast wstała. Chciałam podać Jej dłoń, ale Ona mnie przytuliła.
- Miło mi panią poznać. - odwzajemniłam uścisk.
- Niall dużo mi o Tobie mówił. - posłała mi promienny uśmiech. Po czym wstała i przepraszając skierowała się do kuchni.
- Jak miło. A tak z innej beczki. Jak ja się tu znalazłam. - zaśmiałam się
- Zasnęłaś w samolocie i nie chciałem Cię budzić to wziąłem na ręce i zaniosłem do taxówki, ale że dalej spałaś to położyłem Cię w moim łóżku. - wytłumaczył mi Nialler.
- Dziękuje Ci bardzo mój wybawco. - cmoknęłam go w policzek.
- Zapraszam na kolacje kochani. - poinformowała nas pani Maura.
- Uuuuu Kolacja - krzyknęliśmy razem z Niallem co wywołało u Nas dawkę śmiechu. Zasiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się tym co przyszykowała Mama Horana.
- A Ty Gosiu idziesz na studia? - zapytała.
- Tak już złożyłam papiery.
- A mogę wiedzieć jaki kierunek? - znowu padło pytanie z Jej ust.
- Chciałam na sportowe i taneczne. Oby dwa wyszły pozytywnie więc stwierdziłam, że zrezygnuję ze sportowych ze względu na to, że taniec to moja pasja, ale dołączyłam do drużyny szkolnej. - wytłumaczyłam.
- Czyli chciałabyś zostać w przyszłości tancerką. - stwierdziła. Ja tylko pokiwałam głową na znak przyznania Jej racji i dalej konsumowałam posiłek. Później wraz z Niallem poszliśmy do Jego Naszego pokoju.
- I jak? Chyba nie jest aż tak źle? - zapytał gdy tylko opadłam na łóżko.
- Jest spoko tylko nie wiesz jak się wystraszyłam jak się obudziłam. - odpowiedziałam mu na co się zaśmiał.
- Jutro pójdziemy pozwiedzać. Ty mi pokazałaś Wrocław to ja Tobie Mulingar. - powiedział i cmoknął mnie w policzek. Pokazał mi łazienkę, do której się po chwili skierowałam. Po wyjściu wskoczyłam koło Niego do łóżka i odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

* Tydzień później *

Cały tydzień wraz z Niallem świetnie się bawiliśmy. Rodzice wyjechali wczoraj, a My właśnie się żegnamy z Maurą.
- Miło, że wpadliście. Mam nadzieję, że znowu się spotkamy. - powiedziała do mnie, wyściskała i dała buziaki w oby dwa policzki.
- Mi też miło było panią poznać. I mam nadzieję, że to spotkanie przyjdzie niedługo - odpowiedziałam Jej.
- Proszę Cię mów mi Mamo. - odparła szeroko się uśmiechając.
- Ooooo jakie to słodkie. - powiedział Nialler.
- No Ty Synku nie pozwól Jej odejść. To skarb nie dziewczyna. - zaśmiała się i przytuliła chłopaka. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i kierowaliśmy się do auta, które miało nas zawieźć na  lotnisko.
- Do zobaczenia dzieci. - pomachała nam.
- Narazie Mamo! - krzyknęliśmy odwzajemniając gest. Po chwili jechaliśmy już do naszego domu w Londynie.
_______________________________________________
Wiem nudny i taki zamulony, ale chciałam dla Was coś wstawić. Tak wiem też, że krótki. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tych komentarzy, które dodaliście pod tamtym postem :) To dla mnie w ujj ważne. Trochę przyśpieszyłam akcję ze względu, że nie wiedziałam co tam napisać.  Teraz chciałam się Was zapytać czy następny rozdział ma być smutny czy radosny? A może jeszcze jakiś inny.? Podajcie propozycję jaki chcecie następny rozdział. Może wtedy będzie mi łatwiej go napisać. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem też będzie kilka komentarzy. :> Liczę na Was. Taką mi radość sprawiłyście. Mam nadzieję, że osoby, które miałam powiadomić otrzymały wiadomość, a reszta nie uciekła. :D Kocham Was wiecie? Chyba wiecie, ale i tak to mówię. Tak więc dziękuję, pozdrawiam i kocham :**

Niallerkowa ♥

piątek, 8 lutego 2013

INFORMACJA!!!

Ja widzicie nie było ostatnio nowego rozdziału, a to dlatego, że weny mi braknie. Mam pomysły na nowe opowiadanie, ale nie zostawię tego. Jeśli tylko coś mi przyjdzie do głowy to od razu tutaj wrzucę. Teraz jest druga kwestia. Nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta. Może i są te 24 głosy, ale z nich udziela się zaledwie kilka osób. Proszę Was. Zostawcie po sobie ślad pod tym postem. Przynajmniej będę wiedziała, że mam dla kogo wracać i pisać. Jeśli chcecie abym Was powiadomiła o nowym rozdziale to możecie pozostawić też w komentarzu tutaj po sobie Twittera, GG czy coś innego. Ja liczę, że jesteście tu, bo z dnia na dzień jest coraz gorzej i to mnie smuci ;c Proszę Was. Proszę. Tak więc liczę, że zostawicie po sobie jakiś znak abym wiedziała dla kogo mam pisać. Do zobaczenia. <3


To mój Twitter jbc. @Gosiaaax3

A tu macie Aska więc możecie pytać. : http://ask.fm/Goosiaaax3


Niallerkowa :*

wtorek, 5 lutego 2013

Liebster Award #2

Znowu zostałam nominowana. ^^ Wielkie dzięki Andziolowi :* To Jej Blog .

Pytania :

1. Jak odkryłaś One Direction?
   
Oglądając ich występ w X-Factorze <3

2. Od kiedy lubisz 1D?
   
Dokładnie to 23 Lipca 2010 roku ♥

3. Ulubiona Piosenka?
   
Nie mam takiej. Uwielbiam muzykę i nie ważne jaki gatunek. Ważne, że trafia do serca. :)

4. Co Cię skłoniło do założenia Bloga?
   
Czytając inne opowiadania pisałam swoje. Nie publikowałam Go dopóki to opowiadanie przez przypadek nie trafiło do nauczycielki z J.Polskiego. Powiedziała, że mam talent.

5. Lubisz żelki?
   
Kochaaamm! :D

6. Tymbark vs Frugo?
   
To i To :>

7. Kogo najbardziej lubisz z 1D?
   
Naszego Horana <3 Ale reszta zespołu równo 2 miejsce xD

8. Lubisz koty? :P
   
Tak lubię, ale mam uczulenie na sierść zwierząt. Ogólnie uwielbiam zwierzęta ^^

9. Ulubiona Liczba?
   
Jeszcze przed powstaniem 1D było to 69 <3

10. Ile masz plakatów z 1D?
     
6 i nadal zbieram :3

11. McDonald vs KFC :D
     
 McDonald był od dziecka więc Tak, a KFC też pycha więc też tak. Czyli To i To <3


Przepraszam, ale nie zdążę nominować. Jak tylko znajdę chwilkę to dodam resztę. Tak samo nie wiem kiedy będzie rozdział xd

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 23 ♥

Kolejny sen. Kolejny uśmiech na twarzy wywołany osobą, która w nim jest. Zapewne się domyślcie, że chodzi o moją babcię. Tak znowu mi się przyśniła tym razem z przeprosinami. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Louis moim kuzynem. Bardzo się cieszę. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nadal jestem tego pewna, że nim będzie. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek. Hm... 10:34 nie tak późno. Wstałam nie budząc Horana i spojrzałam przez okno. Pogoda jak to w Polsce zapowiadała się świetnie. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Po odbyciu porannych czynności postanowiłam nie budzić Nialla i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Nie dziwię się o tej porze zapewne wszyscy śpią. W końcu wakacje. Ah.. Jak ten czas szybko zleciał. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam na ogród. Tam skierowałam się do mojego domku na drzewie. Nikt nie miał do Niego wstępu. Nawet Daria i Natalia. Usiadłam sobie na deskach rozgrzanych już przez słońce, opuściłam nogi aby bezwładnie zwisały i wpatrywałam się w łąkę, która rozsuwała się ponad horyzont tuż za naszym ogrodzeniem. Kocham ten stan gdy niczym się nie przejmuje i mogę choć przez chwilę zaznać tego poczucia wolności, szczęścia i swobody. Rozmyślałam tak przez chwilę po czym weszłam w głąb mojej " Twierdzy " i zaczęłam się rozglądać. Tyle rzeczy związanych ze wspomnieniami i z dzieciństwem. Moją uwagę przykuł pewien miś. Ten sam, który dostałam na urodziny tego samego roku co zmarła babcia. Mimowolnie samotna łza spłynęła mi łza po policzku. Wzięłam Misia i do tego gitarę z notatnikiem. Pamiętam, że zapisywałam w Nim swoje piosenki. Na kartkę przelewałam wszystkie swoje uczucia. Oddawałam tam całą siebie. Z powrotem usiadłam w tej samej pozycji co na początku, misia wtuliłam sobie między nogi i wzięłam instrument w ręce i jak tylko go nastroiłam zaczęłam wydawać pierwsze dźwięki piosenki Believe In Yourself

You can't stop me
But very much wish
I didn't give up because
Of their good fight music does
For My shield and the harm
To human snarl

Bielieve in Yourself and be Yourself don't
Be afraid to make dreams com
True then I can be with you so you
don't have nothing to lose

Destroy everything bad failures don't 
Be afraid to come on
Join me happy to acctept you
And together we will be in two

Pamiętam jak napisałam tą piosenkę. Wbiłam w te słowa całą swoją osobowość. Siedziałam tak i gdy skończyłam rozległo się klaskanie. Spojrzałam w dół i ujrzałam Niallera wiwatującego z powodu zagranej piosenki.
- Co tak stoisz? Wchodź tu! - krzyknęłam. Jemu mogłam zaufać i wiem, że nic mi nie zniszczy tutaj. Wszystko co tu się znajduję pochodzi z mojego dzieciństwa i w obawie, że ktoś może mnie tego pozbawić nikogo tu nie wpuszczałam, ale On jest wyjątkową osobą.
- Twoja mama mówiła, że to Twoja " Siedziba " więc nie wiem czy mogę. - odparł ze śmiechem.
- No chodź tutaj i tyle. Ty możesz. - odkrzyknęłam. Po chwili koło mnie znalazł się mój chłopak.
- Ładne to było co zaśpiewałaś. - zaczął rozmowę. - O co to za Miś? Jaki słodki. - stwierdził.
- Tą piosenkę napisałam po śmierci babci, a ten miś właśnie mi ją przypomina. Tego samego roku co umarła go dostałam. Ma dla mnie wielką wartość sentymentalną. - odpowiedziałam mu.
- Przepraszam nie wiedziałem. Już go odstawiam. - oddał mi go.
- Nic się nie stało. Miło widzieć jak osoba, którą kochasz jest tak jakby z osobą, która zawsze będzie w Twoim sercu. - uśmiechnęłam się do Niego co zrobił też On. Wstałam z miejsca i oparłam się tym razem o barierkę wychylając się tak bardzo, że normalnie mogłabym wypaść, ale miałam taki haczyk, który to uniemożliwiał.
- Ei.. Ei.. Bo zaraz mi wypadniesz. - skwitował podchodząc do mnie.
- A złapałbyś mnie? - zapytałam.
- Oczywiście, że tak. Twój Anioł Stróż jest zawsze przy Tobie. - odpowiedział. Jaki On słodki. Na moją twarz znowu wkradł się uśmiech.
- Jesteś drugą osobą, ale pierwszą zaproszoną, która tutaj zawitała. - spojrzałam na Niego.
- Kto był tą " Pierwszą " - zapytał.
- Mój tata. Musiał tu wejść bo nie chciałam zejść na obiad. - zaśmiałam się co zrobił też On.
- No to ładnie.
- Choć. - pociągnęłam go za sobą. Zaczęłam mu pokazywać różne pamiątki, a On tylko odstawiał głupie miny, historyjki i momenty, z których miałam taki ubaw, że aż brzuch mnie bolał. Po chwili wziął gitarę i zaczął śpiewać mi piosenkę Eda Sheerana - Little Bird ( Jeśli chcecie to odtwórzcie ją sobie dla efektu ).  Tańczyliśmy i się wygłupialiśmy. Po chwili przenieśliśmy się na tą samą polanę, której przyglądałam się na początku. Niall śpiewał mi nadal po czym zerwał mi kwiatek. Szedł z gitarą wydobywając kolejny dźwięki, a ja tuż koło Niego. Scena jak z jakiegoś filmu Disneya, ale piękna. Zawsze o tym marzyłam. Kto by pomyślał, że taka zwykła dziewczyna jak ja może żyć jak w bajce? Chyba nikt. Sama bym w to nie uwierzyła. Szłam z tym kwiatkiem tuż za Horanem aż doszłam do drzewa z domkiem. Oparłam się o pień i nagle w moje ręce spadł Miś. Wiem, że to oznacza, że Babcia się cieszy z mojego szczęścia. Dziękuje Jej z to, że postawiła mi na drodze Nialla. Po tych wszystkich porażkach, które mnie dotknęły mogę posmakować szczęścia. I nie przejmuje się tym co może się stać. Czas żyć chwilą i nie przejmować się tym co się stało. Było minęło. Siadłam z tym Pluszakiem na trawie tuż obok chłopaka, który nadal grał i śpiewał. Kochałam jak to robił. Po prostu uwielbiałam Jego głos. Jak oddawał całe swoje serce temu co robi. Bawiłam się łapkami Misia odstawiając jakieś gesty rękami i szeroko się uśmiechając do Irlandczyka. Ciekawi mnie jak przyjmą mnie Jego rodzice, ale nie czas na zmartwienia. Wiem, że pomimo wszystko i tak Niall mnie nie zostawi. Nawet nie wiecie jakie to uczucie gdy kogoś kochasz i wiesz, że ta osoba kocha Cię tak samo. Położyłam się na trawie wśród tych wszystkich kwiatów, a Niall nachylił się nade mną wypowiadając ostatnie słowa piosenki " My Little Bird " po czym czule mnie pocałował. Czułam wtedy, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, że te wszystkie złe doświadczenia w jednej chwili prysły, a mnie ogarnia euforia.
- Kocham Cię. - powiedział kolejny raz mnie całując.
- Ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Eii Gołąbeczki obiad czeka. - krzyknął z daleka Louis. Zaśmiałam się.
- Już idziemy Panie Marchewko.! - od krzyczałam. Wraz z Niallem skierowaliśmy się do domu. Przy stole siedzieli uśmiechnięci moi rodzice, moi dwaj bracia, Louis i Jego rodzice.
- Wujek! Ciocia! - wykrzyczałam.
- Gosia! - odpowiedzieli mi tym samym. Przytuliłam ich.
- Niall? Co Ty tu robisz? Miło Cię widzieć. - przywitała chłopaka Mama Louiego.
- Niall i Ja jesteśmy razem i przyjechał wraz ze mną do rodziców. - odpowiedziałam za Niego.
- Mi też miło państwa widzieć. - odpowiedział.
- Ile razy mamy Ci mówić? Możesz mówić Ciociu i Wujku. - zaśmiał się Wujek Troy.
- Dobrze Wujku. - odpowiedział mu tym samym. Atmosfera jaka panowała była znakomita. Ten dzień był jednym z najlepszych. Niestety druga część wieczorku się nie odbyła ze względu na przyjazd rodziców Lou i wyjazd Mamy Natalii przez co Nata wróciła z Darią wcześniej do Londynu. Siedziałam właśnie w salonie z całą resztą i ponownie opowiadali sobie nawzajem życiorys, który powstał przez te lata rozłąki.
- Mamo, a gdzie są dziewczynki? - zapytał Lou. W sumie racja. Brakuje tutaj Jego sióstr.
- Akurat kiedy zadzwoniono do Nas One pojechały na wakacje do Babci. - odpowiedziała mu.
- Aaa... A na ile przyjechaliście? - zapytał. W tej chwili do mojego chłopaka zadzwonił telefon.
- Jutro już wracamy niestety, ale trzeba się zająć domem. - odparła Ciocia po czym z powrotem zaczęła rozmowę z mamą. Wtem do pokoju wrócił uśmiechnięty Horan.
- Przepraszam pani Izo. - zwrócił się do mojej mamy.
- Mów mi Mamo. W końcu jesteś częścią rodziny. - uśmiechnęła się do Niego. On tylko kiwnął zadowolony głową.
- Bo z Gosią planowaliśmy pojechać jeszcze do Mojej rodziny do Irlandii i właśnie zadzwoniła moja Mama. No i chciała się zapytać kiedy przyjedziemy oraz chciała zaprosić państwa znaczy Was - tu skierował się do moich rodziców. - Do Nas. Chciała Was poznać i zaproponowała się. - znowu się uśmiechnął.
- Z wielką chęcią. - oznajmił tata.
- Nie mamy zamiaru już nigdzie wyjeżdżać i z chęcią poznamy przyszłych teściów naszej córki. - zaśmiała się mama.
- No to świetnie. - zabrałam głos.
- A mogłabym Cię prosić Synku o numer do Twojej Mamy. Chciałabym z Nią jeszcze pogadać. - zapytała moja mama. Niall kiwnął głową i podał mojej mamie numer telefonu. Do końca dnia atmosfera była niesamowita. Ten dzień był jednym z najlepszych. Ciekawe co przyniesie jutro.
____________________________________________________
No to kolejny rozdział za nami. Ostatnio mnie wena opuściła, ale puściłam sobie piosenkę Eda, która została dołączona do tekstu i już mi chęć na pisanie wróciła. Ten rozdział jest bardzo radosny. Większość tekstu co tu napisałam odnosi się także do mojego życia. Historia o Misiu jest w 100% prawdziwa. Leży On nawet we własnej osobie obok mnie :D Hm.. Co tu jeszcze. Aaa.! Piosenka też jest napisana przeze mnie i moją przyjaciółkę. Chcę Wam podziękować za kolejne komentarze i wyświetlenia. <3 Naprawdę jesteście niesamowici. Powiem Wam, że jeśli doczekam się 10 komentarzy to dodam taki długaaaaśnyyy rozdział <3 Do tego proszę abyście zagłosowali w nowej ankiecie o perspektywach. Teraz żegnam się z Wami buziakami :*** Kochaam Was I Pozdraawiam! ♥

Niallerkowa ♥

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 22 ♥

* Oczami Gosi *

Siedziałam w salonie i czekałam na chłopaków. Nialler jakieś pół godziny temu wyjechał z moim bratem po Lou. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Nie pamiętny kuzyn. Louis. To zdjęcie chłopca. To jest strasznie pokręcone. Usłyszałam właśnie otwierające się drzwi frontowe.
- Jesteśmy! - usłyszałam głos mojego chłopaka. Podeszli do mnie. Lou przytulił mnie na powitanie, a Horan dał buziaka w policzek.
- To o co chodzi? - zapytał Lou.
- Siadaj... - wskazałam na kanapę. Krzyknęłam do mamy, żeby zrobiła kakao i dosiadłam się do Szatyna.
- Więc..? - popędzał mnie.
- Słuchaj to może być szokujące, bo sama jestem zdziwiona i możesz nie uwierzyć, ale... Ale... - zaczęłam się jąkać. Jak ja mam mu to powiedzieć?
- Ale co? - podniósł ton. Niall usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę w geście dodania mi otuchy.
- Louis możesz nie uwierzyć, ale jesteś moim kuzynem... - powiedziałam to. TAK! Powiedziałam. Uff.. Udało mi się, wykrztusiłam to.
- Hahaha... Śmieszne, a jaki jest prawdziwy powód? - zaśmiał się sarkastycznie, ale jak zobaczył, że nie żartuje to spoważniał.
- To prawda... - wyszeptałam.
- Aa - A - Ale jak to? - jąkał się.
- Pamiętasz jak Wam mówiłam, że z Niallem jedziemy na ten wieczorek do moich rodziców? - kiwnął potwierdzająco głową. - Głównym tematem na nim jest przeszłość. Dawne czasy. No i oglądałam z Niallem zdjęcia rodzinne. Jego uwagę przykuł pewien chłopiec. - przysiadłam się do Louisa i pokazałam mu te zdjęcie z przed dziesięciu lat. - Nie pamiętam Go. Wiem tyle, że też nazywa się Louis, i że jest moim kuzynem. Później moja mama pokazała mi drzewo genealogiczne z zeszłego roku. Ten samo miejsce, ta sama osoba i Twoje zdjęcie Lou..Na to wychodzi. - skończyłam mu opowiadać. Louis był oszołomiony. Nagle do pokoju weszła mama i gdy ujrzała Lou upuściła tacę z napojami.
- Louis..? To naprawdę Ty? - wyszeptała.

* Oczami Louisa *

Ta wiadomość mnie zaskoczyła. Jak to możliwe? Sam nie wiem. Jestem Jej kuzynem. Łaał... Nagle do pokoju weszła kobieta około 40-stki. Upuściła to co niosła w rękach i zaczęła się mnie pytać, a wtedy mnie olśniło.
- To na prawdę Ty Louis. - podeszła do mnie.
- Ciocia Iza... - Tak pamiętam tą kobietę. W dzieciństwie gdy przyjeżdżaliśmy do rodziny witała mnie Ona wraz ze swoją córką i dwójką starszych synów. Zawsze to z małą się bawiłem. Często widziałem je na zdjęciach. Nasi rodzice stracili kontakt przez jakąś sprzeczkę naszych ojców. Nie wiem czemu nie poznałem Gosi. Teraz wszystkie te wspomnienia do mnie wracają.
- Louisku to naprawdę Ty. Nie wierzę. Co Ty tu robisz? - zapytała przytulając mnie.
- Mamo. Louis należy do tego samego zespołu co Niall i jest moim najlepszym przyjacielem. Jak pokazałaś mi to drzewo genealogiczne z zeszłego roku to poznałam Go. - powiedziała za mnie Gosia. Usiedliśmy wszyscy na kanapie i Ciocia Iza opowiadała jak to było w dzieciństwie gdy nagle do pokoju wszedł On.. Wujek. To wujek Marek.
- Louis?! - krzyknął. Przestraszyłem się trochę.
- Wujek.. - wyszeptałem ze strachu.
- To Ty... - powiedział i zaczął do mnie podchodzić. Myślałem, że mnie uderzy czy wyrzuci, a On co? Przytulił mnie. Myślałem, że jest zły skoro się pokłócił z tatą..  - Jak tęskniłem.
- Nie jesteś zły? Przecież z ojcem się pokłóciłeś. - skierowałem te słowa do Niego.
- Wiesz Synku. Żałuję tego. Nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałbym to cofnąć żeby było jak dawniej. Przeze mnie straciliśmy kontakt. - odpowiedział. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłem na wieść, że On chce się pogodzić.
- WUJEK!!! - krzyknąłem rzucając się na Niego.
- Eii Młody co Ci.? - zapytał w śmiechu.
- Możesz to cofnąć. Możecie się pogodzić. Ojciec cały czas mówi, że też tego żałuję. Też twierdzi, że chce aby było jak dawniej. Proszę Cię zadzwoń do Niego.
- Naprawdę? Boże niech Cię uściskam. - przytulił mnie. - Podasz mi numer bo niestety zmieniliście. - zaśmiał się. Podałem mu ciąg cyfr i z powrotem usiadłem koło Cioci. Rozmawialiśmy jak to było. Opowiedzieli mi o swoim życiu.

* Oczami Gosi *

Nadal w to nie wierzę. To On. To mój kuzyn. Kto by pomyślał, że Lou jest ze mną spokrewniony. Moi rodzice pogadali z Nim, a później poszli zadzwonić do rodziców chłopaka. My w trójkę wybraliśmy się na spacer.
- I co cieszycie się, że jesteście rodziną? - zapytał mój chłopak.
- Wiesz zawsze coś ciągnęło mnie do Gośki. Nie byłem pewny co, ale już wiem. - powiedział przytulając mnie.
- W sumie rzeczywiście jesteście podobni. Te same zwyczaje, tak samo powaleni i też chcecie mieć synka. - zaśmiał się. Za to dostał ode mnie w ramię.
- Haha wiesz Ty co? Ja nie jestem powalona. Jestem z edycji limitowanej - zaśmiałam się. - Eii, a kiedy powiemy chłopakom.? - zapytałam.
- Hm.. Możemy dziś do nich zadzwonić na skeypa. - zaproponował Horan.
- Zgoda. - przytaknęliśmy równo z Lou. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i pospacerowaliśmy, a później wróciliśmy do domu.
- Dzieci! - krzyknął mój tata.
- Kolacja! - dopowiedziała mama. Skierowaliśmy się w stronę kuchni i zasiedliśmy do stołu. Jedząc posiłek znowu zaczęliśmy opowiadać o dawnych czasach.
- A właśnie. Louis Twoi rodzice przyjadą jutro. - powiedział uradowany Tato. Jej On naprawdę musi tęsknić za wujkiem.
- Świetnie. - powiedział Lou i dalej konsumowaliśmy posiłek. Później dziękując za kolację i życząc dobrej nocy poszliśmy do pokoi. Pokazałam Lou Jego i poszłam się umyć. Gdy byliśmy już po kąpieli zadzwoniliśmy do chłopaków i powiedzieliśmy o tym, że Ja i Lou jesteśmy spokrewnieni. Nie wierzyli. Myśleli, że żartujemy. No, ale w końcu udało Nam się ich przekonać, że to prawda.
- Dobra my kończymy, bo u nas już 23, a jutro idziemy dalej zwiedzać. - skwitowałam.
- No dokładnie. - potwierdził Niall.
- Okeii. No to życzymy miłych snów. - odpowiedział Liam.
- I wice wersa. - powiedziałam.
- Dobranoc! - krzyknęli chórkiem.
- Byee!! - odparliśmy o czym rozmowa się zakończyła. Lou poszedł do siebie, a ja położyłam się koło Horana. On tylko mnie pocałował w głowę życząc kolorowych snów, objął ramieniem i razem odpłynęliśmy do Krainy Morfeusza.
______________________________________________
Podoba się? Udało mi się brata wygonić z komputera i napisałam. Znowu przepraszam, że taki krótki. Hm.. Dzięki Wam za te ponad 1300 wyświetleń. <3 Jesteście Boscy :** Tak więc ja też życzę Wam miłego wieczoru. Paa :** Kochaam i Pozdraawiam <3

Niallerkowa ♥