niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 23 ♥

Kolejny sen. Kolejny uśmiech na twarzy wywołany osobą, która w nim jest. Zapewne się domyślcie, że chodzi o moją babcię. Tak znowu mi się przyśniła tym razem z przeprosinami. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Louis moim kuzynem. Bardzo się cieszę. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nadal jestem tego pewna, że nim będzie. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek. Hm... 10:34 nie tak późno. Wstałam nie budząc Horana i spojrzałam przez okno. Pogoda jak to w Polsce zapowiadała się świetnie. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Po odbyciu porannych czynności postanowiłam nie budzić Nialla i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Nie dziwię się o tej porze zapewne wszyscy śpią. W końcu wakacje. Ah.. Jak ten czas szybko zleciał. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam na ogród. Tam skierowałam się do mojego domku na drzewie. Nikt nie miał do Niego wstępu. Nawet Daria i Natalia. Usiadłam sobie na deskach rozgrzanych już przez słońce, opuściłam nogi aby bezwładnie zwisały i wpatrywałam się w łąkę, która rozsuwała się ponad horyzont tuż za naszym ogrodzeniem. Kocham ten stan gdy niczym się nie przejmuje i mogę choć przez chwilę zaznać tego poczucia wolności, szczęścia i swobody. Rozmyślałam tak przez chwilę po czym weszłam w głąb mojej " Twierdzy " i zaczęłam się rozglądać. Tyle rzeczy związanych ze wspomnieniami i z dzieciństwem. Moją uwagę przykuł pewien miś. Ten sam, który dostałam na urodziny tego samego roku co zmarła babcia. Mimowolnie samotna łza spłynęła mi łza po policzku. Wzięłam Misia i do tego gitarę z notatnikiem. Pamiętam, że zapisywałam w Nim swoje piosenki. Na kartkę przelewałam wszystkie swoje uczucia. Oddawałam tam całą siebie. Z powrotem usiadłam w tej samej pozycji co na początku, misia wtuliłam sobie między nogi i wzięłam instrument w ręce i jak tylko go nastroiłam zaczęłam wydawać pierwsze dźwięki piosenki Believe In Yourself

You can't stop me
But very much wish
I didn't give up because
Of their good fight music does
For My shield and the harm
To human snarl

Bielieve in Yourself and be Yourself don't
Be afraid to make dreams com
True then I can be with you so you
don't have nothing to lose

Destroy everything bad failures don't 
Be afraid to come on
Join me happy to acctept you
And together we will be in two

Pamiętam jak napisałam tą piosenkę. Wbiłam w te słowa całą swoją osobowość. Siedziałam tak i gdy skończyłam rozległo się klaskanie. Spojrzałam w dół i ujrzałam Niallera wiwatującego z powodu zagranej piosenki.
- Co tak stoisz? Wchodź tu! - krzyknęłam. Jemu mogłam zaufać i wiem, że nic mi nie zniszczy tutaj. Wszystko co tu się znajduję pochodzi z mojego dzieciństwa i w obawie, że ktoś może mnie tego pozbawić nikogo tu nie wpuszczałam, ale On jest wyjątkową osobą.
- Twoja mama mówiła, że to Twoja " Siedziba " więc nie wiem czy mogę. - odparł ze śmiechem.
- No chodź tutaj i tyle. Ty możesz. - odkrzyknęłam. Po chwili koło mnie znalazł się mój chłopak.
- Ładne to było co zaśpiewałaś. - zaczął rozmowę. - O co to za Miś? Jaki słodki. - stwierdził.
- Tą piosenkę napisałam po śmierci babci, a ten miś właśnie mi ją przypomina. Tego samego roku co umarła go dostałam. Ma dla mnie wielką wartość sentymentalną. - odpowiedziałam mu.
- Przepraszam nie wiedziałem. Już go odstawiam. - oddał mi go.
- Nic się nie stało. Miło widzieć jak osoba, którą kochasz jest tak jakby z osobą, która zawsze będzie w Twoim sercu. - uśmiechnęłam się do Niego co zrobił też On. Wstałam z miejsca i oparłam się tym razem o barierkę wychylając się tak bardzo, że normalnie mogłabym wypaść, ale miałam taki haczyk, który to uniemożliwiał.
- Ei.. Ei.. Bo zaraz mi wypadniesz. - skwitował podchodząc do mnie.
- A złapałbyś mnie? - zapytałam.
- Oczywiście, że tak. Twój Anioł Stróż jest zawsze przy Tobie. - odpowiedział. Jaki On słodki. Na moją twarz znowu wkradł się uśmiech.
- Jesteś drugą osobą, ale pierwszą zaproszoną, która tutaj zawitała. - spojrzałam na Niego.
- Kto był tą " Pierwszą " - zapytał.
- Mój tata. Musiał tu wejść bo nie chciałam zejść na obiad. - zaśmiałam się co zrobił też On.
- No to ładnie.
- Choć. - pociągnęłam go za sobą. Zaczęłam mu pokazywać różne pamiątki, a On tylko odstawiał głupie miny, historyjki i momenty, z których miałam taki ubaw, że aż brzuch mnie bolał. Po chwili wziął gitarę i zaczął śpiewać mi piosenkę Eda Sheerana - Little Bird ( Jeśli chcecie to odtwórzcie ją sobie dla efektu ).  Tańczyliśmy i się wygłupialiśmy. Po chwili przenieśliśmy się na tą samą polanę, której przyglądałam się na początku. Niall śpiewał mi nadal po czym zerwał mi kwiatek. Szedł z gitarą wydobywając kolejny dźwięki, a ja tuż koło Niego. Scena jak z jakiegoś filmu Disneya, ale piękna. Zawsze o tym marzyłam. Kto by pomyślał, że taka zwykła dziewczyna jak ja może żyć jak w bajce? Chyba nikt. Sama bym w to nie uwierzyła. Szłam z tym kwiatkiem tuż za Horanem aż doszłam do drzewa z domkiem. Oparłam się o pień i nagle w moje ręce spadł Miś. Wiem, że to oznacza, że Babcia się cieszy z mojego szczęścia. Dziękuje Jej z to, że postawiła mi na drodze Nialla. Po tych wszystkich porażkach, które mnie dotknęły mogę posmakować szczęścia. I nie przejmuje się tym co może się stać. Czas żyć chwilą i nie przejmować się tym co się stało. Było minęło. Siadłam z tym Pluszakiem na trawie tuż obok chłopaka, który nadal grał i śpiewał. Kochałam jak to robił. Po prostu uwielbiałam Jego głos. Jak oddawał całe swoje serce temu co robi. Bawiłam się łapkami Misia odstawiając jakieś gesty rękami i szeroko się uśmiechając do Irlandczyka. Ciekawi mnie jak przyjmą mnie Jego rodzice, ale nie czas na zmartwienia. Wiem, że pomimo wszystko i tak Niall mnie nie zostawi. Nawet nie wiecie jakie to uczucie gdy kogoś kochasz i wiesz, że ta osoba kocha Cię tak samo. Położyłam się na trawie wśród tych wszystkich kwiatów, a Niall nachylił się nade mną wypowiadając ostatnie słowa piosenki " My Little Bird " po czym czule mnie pocałował. Czułam wtedy, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, że te wszystkie złe doświadczenia w jednej chwili prysły, a mnie ogarnia euforia.
- Kocham Cię. - powiedział kolejny raz mnie całując.
- Ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Eii Gołąbeczki obiad czeka. - krzyknął z daleka Louis. Zaśmiałam się.
- Już idziemy Panie Marchewko.! - od krzyczałam. Wraz z Niallem skierowaliśmy się do domu. Przy stole siedzieli uśmiechnięci moi rodzice, moi dwaj bracia, Louis i Jego rodzice.
- Wujek! Ciocia! - wykrzyczałam.
- Gosia! - odpowiedzieli mi tym samym. Przytuliłam ich.
- Niall? Co Ty tu robisz? Miło Cię widzieć. - przywitała chłopaka Mama Louiego.
- Niall i Ja jesteśmy razem i przyjechał wraz ze mną do rodziców. - odpowiedziałam za Niego.
- Mi też miło państwa widzieć. - odpowiedział.
- Ile razy mamy Ci mówić? Możesz mówić Ciociu i Wujku. - zaśmiał się Wujek Troy.
- Dobrze Wujku. - odpowiedział mu tym samym. Atmosfera jaka panowała była znakomita. Ten dzień był jednym z najlepszych. Niestety druga część wieczorku się nie odbyła ze względu na przyjazd rodziców Lou i wyjazd Mamy Natalii przez co Nata wróciła z Darią wcześniej do Londynu. Siedziałam właśnie w salonie z całą resztą i ponownie opowiadali sobie nawzajem życiorys, który powstał przez te lata rozłąki.
- Mamo, a gdzie są dziewczynki? - zapytał Lou. W sumie racja. Brakuje tutaj Jego sióstr.
- Akurat kiedy zadzwoniono do Nas One pojechały na wakacje do Babci. - odpowiedziała mu.
- Aaa... A na ile przyjechaliście? - zapytał. W tej chwili do mojego chłopaka zadzwonił telefon.
- Jutro już wracamy niestety, ale trzeba się zająć domem. - odparła Ciocia po czym z powrotem zaczęła rozmowę z mamą. Wtem do pokoju wrócił uśmiechnięty Horan.
- Przepraszam pani Izo. - zwrócił się do mojej mamy.
- Mów mi Mamo. W końcu jesteś częścią rodziny. - uśmiechnęła się do Niego. On tylko kiwnął zadowolony głową.
- Bo z Gosią planowaliśmy pojechać jeszcze do Mojej rodziny do Irlandii i właśnie zadzwoniła moja Mama. No i chciała się zapytać kiedy przyjedziemy oraz chciała zaprosić państwa znaczy Was - tu skierował się do moich rodziców. - Do Nas. Chciała Was poznać i zaproponowała się. - znowu się uśmiechnął.
- Z wielką chęcią. - oznajmił tata.
- Nie mamy zamiaru już nigdzie wyjeżdżać i z chęcią poznamy przyszłych teściów naszej córki. - zaśmiała się mama.
- No to świetnie. - zabrałam głos.
- A mogłabym Cię prosić Synku o numer do Twojej Mamy. Chciałabym z Nią jeszcze pogadać. - zapytała moja mama. Niall kiwnął głową i podał mojej mamie numer telefonu. Do końca dnia atmosfera była niesamowita. Ten dzień był jednym z najlepszych. Ciekawe co przyniesie jutro.
____________________________________________________
No to kolejny rozdział za nami. Ostatnio mnie wena opuściła, ale puściłam sobie piosenkę Eda, która została dołączona do tekstu i już mi chęć na pisanie wróciła. Ten rozdział jest bardzo radosny. Większość tekstu co tu napisałam odnosi się także do mojego życia. Historia o Misiu jest w 100% prawdziwa. Leży On nawet we własnej osobie obok mnie :D Hm.. Co tu jeszcze. Aaa.! Piosenka też jest napisana przeze mnie i moją przyjaciółkę. Chcę Wam podziękować za kolejne komentarze i wyświetlenia. <3 Naprawdę jesteście niesamowici. Powiem Wam, że jeśli doczekam się 10 komentarzy to dodam taki długaaaaśnyyy rozdział <3 Do tego proszę abyście zagłosowali w nowej ankiecie o perspektywach. Teraz żegnam się z Wami buziakami :*** Kochaam Was I Pozdraawiam! ♥

Niallerkowa ♥

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział, ale wydaje mi się troszkę za słodki. Fajnie byłoby gdybyś napisała o jakieś kłótni albo coś. Ale blog świetny :D ~M

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękujemy za komentarz u nas ! ♥
    na naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się trzeci rozdział. Może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Sam, Aileen, Jullie, ♥

    P.S
    kiedy znajdę wolną chwilę, zabiorę się za czytanie... wtedy dam znać co i jak ;) całkiem fajny blog.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie psuj tego, niech się nie kłócą, rozdział świetny :* Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo mówić ...zajebiste*-*

    OdpowiedzUsuń