sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 8


Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. To szczęście przerwała Nam jedna osoba. Tak ta sama osoba, która była powodem mojego samobójstwa. Był to....

- Damian co Ty tu robisz? - byłam całkiem przerażona. On tu był i do tego nie wiedziałam jaki ma zamiar.
- Mówiłem, że Cię znajdę. Czas wrócić do dawnego życia. – powiedział z uśmieszkiem. – Ty Laluś możesz sobie iść bo muszę coś załatwić z moją dziewczyną.
- Nie nazywaj mnie tak. Niall nie jest żadnym Lalusiem. Jest wspaniałym chłopakiem, a Ty jesteś skończonym dupkiem. Nie rozumiesz? Mam Cię dość. Przez Ciebie tu jestem. Przez Ciebie zmarnowałam część swojego życia. NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ.!!! – ostatnie zdanie wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Spokojnie Młoda. Choć dam Ci działkę i wtedy pogadamy na spokojnie. – powiedział i stanął bardzo blisko mnie.
- Ty nie rozumiesz? Nie chcę żadnej działki. Nie brałam tego i nie wezmę. Jesteś skończonym idiotą. Dupek z Ciebie i tyle. – powiedziałam poprzez łzy. Niall cały czas przyglądał się temu zdarzeniu.
- Coś Ty suko powiedziała? Nie rozumiesz, że to mnie kochasz? Nie sprzeciwiaj mi się. – już chciał mnie uderzyć Kiedy Niall złapał go za nadgarstek.
- Koleś uspokój się. Nie rozumiesz, że Ona nie chce z Tobą rozmawiać? – wtrącił się Horan. Wtedy Damian Go uderzył. Niall nie wytrzymał i zrobił to samo. Zaczęła się bójka. Damian miał złamany nos, a Niall rozciętą wargę. Nagle napastnik wziął wazon, wyrzucił z niego kwiatki i rozbił na głowie Blondyna.
- Niall.! Proszę obudź się. Co Ci jest. – krzyczałam poprzez łzy. – Wynoś się stąd i nie wracaj.! Nie mam zamiaru mieć z Tobą nic wspólnego.! - Zwróciłam się do Damiana.
- Jeszcze tego pożałujesz dziwko. – powiedział i wyszedł. Wtedy do Sali wbiegła cała reszta zespołu wraz z dziewczynami. Ja byłam nadal zapłakana.
- Boże Niall. Proszę obudź się…. – na podłodze obok mnie i Blondyna była mała kałuża krwi.
- Gośka co tu się stało.? – zapytała mnie Natalia. Wtedy Liam przybiegł z pielęgniarką.
- Bo… Bo…. – Nie mogłam się wysłowić. To było takie trudne.
- Wyksztuś to z siebie. – powiedział Lou.
- Damian tu był. Zaczął robić awanturę i mnie zmuszać do różnych rzeczy. Ja mu się sprzeciwiłam i wtedy On chciał mnie uderzyć, a Niall powiedział żeby się uspokoił. Potem Damian uderzył Nialla i zaczęła się bójka. Po chwili Damian wziął ten wazon i rozbił go na głowie Niallowi… - powiedziałam we łzach. Na samo to wspomnienie nie wytrzymuje. Już miało być tak kolorowo, ale życie mi na to nie pozwala. Podczas gdy ja opowiadałam im co się stało Blondyna zabrano na intensywną terapię. Nie mogę być z Horanem. Nie chcę żeby mu się krzywda znowu stała. Dziewczyny zaczęły mnie pocieszać, a chłopcy dopytywali się co dzieje się z Niallerem.
- I jak?- zapytałam przerażona.
- Nic mu nie będzie, ale nie wiadomo kiedy się wybudzi. – odpowiedział mi Liam.
- To wszystko moja wina. To moja wina… - mówiłam załamana.
- Dziewczyno to nie twoja wina tylko tego całego Damiana. To On do tego doprowadził, a Niall chciał Cię obronić. Może tego nie wiesz, ale On Cię kocha. – powiedział mi Lou. Wszyscy spojrzeli na Niego z niedowierzaniem.
- Stary skąd Ty to wiesz. Przecież tylko Ja, Daria i Natalia o tym wiedzieliśmy. – powiedział Zayn.
- Przecież to na 100km widać, nie Chłopaki? – zwrócił się do Liama i Harrego. Oni tylko pokiwali potwierdzająco głową.
- Ale ja o tym wiem. Powiedział mi o tym jak się Wybudziłam.
- No wspaniale. Czyli jesteście już razem? – zapytała, a bardziej oznajmiła Daria.
- Nie… - powiedziałam niepewnie.
- Że Coo? – wszyscy skierowali na mnie swoje spojrzenia.
- No tak. Nie chcę żeby mu się działa przeze mnie krzywda. On nie zasługuje na taką bezsensowną osobę jak ja. – powiedziałam.
- Boże. Gośka Ty głupot nie wygaduj. – powiedziała Daria.
- Nie wygaduje. Taka prawda, a teraz jeśli możecie to chciałabym zostać sama i się przespać bo jestem zmęczona. – oznajmiłam. Oni tylko spojrzeli po sobie i wyszli z Sali żegnając się uściskiem i szerokim uśmiechem. Położyłam się na łóżku i po chwili odleciałam do krainy snów.

* Oczami Darii *

- Chłopaki. Trzeba coś z tym zrobić. – powiedziałam.
- Ale z czym? – zapytał Louis.
- No z Niallem i Gośką. Widać, że się kochają, ale boją się odrzucenia. Może im trochę w tym przyszłym związku pomożemy? – powiedziałam pocierając zmysłowo dłońmi.
- Znakomity pomysł. Już nawet wiem co zrobić na początek- powiedział Liam. – Ja pójdę do lekarki i załatwię żeby Niall miał łóżko w tym samym pokoju co Gośka.
- Świetnie. Teraz wystarczy wymyśleć coś jeszcze i za kilka lat będziemy mieli wesele. – powiedział zadowolony Hazza. Ten to ma pomysły, ale za to Go kocham.
- Dobra. Koniec myślenia bo jestem tak samo padnięta jak Gosia. Idziemy do domu. – oznajmiłam i tak jak powiedziałam tam poszliśmy, ale zanim całkowicie opuściliśmy budynek Liam poszedł jeszcze załatwić tą sprawę z pokojami. Lekarka zgodziła się bez większego problemu. W końcu wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się w stronę domu.

* Oczami Natalii *

Cały dzisiejszy dzień nie odzywałam się do nikogo. Miałam ku temu powód. Między innymi mój ojciec się znowu pojawił. W sumie to nikomu jeszcze o tym nie opowiadałam oprócz dziewczynom. Na początku to myśli o Zaynie mnie odciągały od tego wszystkiego. Tak dobrze czytacie o Zaynie. Nie wiem czemu, ale bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Potrafimy się dogadać. Mamy wspólny język i zainteresowania. Jednym z nich jest rysowanie. Kończąc ten temat w domu też atmosfera była smętna Daria spała, a ja sama siedziałam w salonie oglądając jakiś denny program, ale przy tym szkicowałam. I z powrotem wracamy do tematu Malika. To jego rysowałam. Na początku miał być cały zespół, ale nie wiem czemu On został umieszczony prze ze mnie na papierze. Z tego wszystkiego wybawił mnie dzwonek do drzwi.
- Zayn? Co Ty tutaj robisz? – zapytałam zdziwiona. Przecież o tej porze chyba powinien spać. – Wejdź.
- Przyszedłem odwiedzić moją przyjaciółkę. Co nie zadowolona? – odpowiedział po czym wszedł i na powitanie pocałował mnie w policzek.
- Nie, cieszę się, że przyszedłeś, ale dziwi mnie to, że o tej porze.
- Aby z Tobą się zobaczyć mogę nawet o pierwszej w nocy. – uśmiechnął się po czym podniósł mój rysownik. – widzę, że rysowałaś.
- Tak. Nie miałam co robić. – powiedziałam i zabrałam mu szybko zeszyt aby nie zobaczył rysunku. Co mógł sobie pomyśleć skoro Go rysuję.
- Pokaż przecież nie zabiorę Ci go. – zaśmiał się. Ja niechętnie dałam mu zeszyt. – Łaał… Dziewczyno Ty  to masz talent.
- Dziękuje. – powiedziałam zawstydzona, ale na szczęście otworzył kartki w środku, a nie na pierwszej stronie. Oglądnął jeszcze kilka innych rysunków i odłożył szkicownik na komodę, a sam usiadł na kanapie.
- Chcesz się czegoś napić?
- Nie dzięki. Przyszedłem się spytać czy nie masz ochoty się gdzieś przejść.
- Skoro chcesz to chodźmy i tak nie mam ciekawszych zajęć. – powiedziałam po czym udałam się w stronę korytarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz